poniedziałek, 7 marca 2011

Przepraszam ,ale zawieszam bloga na jakiś czas ...

Ostatnio brak mi czasu na pisanie notek ... Szkoła itp. ... Przepraszam ,ale na jakiś czas zamykam bloga ... Nie wiem na jak długo ... Przepraszam jeszcze raz ... Postaram się niedługo wrócić do pisania leguralnie nowych notek ..

piątek, 18 lutego 2011

Niepohamowana złość (cz.9)

    W nocy śniły mi się ciągle koszmary. Te twarze ... Jacyś nie znajomi mi ludzie. Muzyka z lat osiemdziesiątych i pełno ludzi tańczących w parach. Ja stałam i rozglądałam się wszędzie zakłopotana w mojej piżamie w róże. Wszyscy zachowywali się jakby w ogóle mnie nie było. Nagle muzyka ucichła ... Oni zaczęli iść w moim kierunku w ich oczach była nienawiść i złość. Ja zaczęłam się cofać ,ale za mną była ściana i zostałam w ślepym zaułku. Więcej nie pamiętam. Sen ten był w urywkach co chwile się budziłam nie pamiętam już wszystkiego ..  Serce biło mi coraz szybciej. Jak na chwile otwarłam oczy to przed sobą widziałam wciąż twarz tej kobiety. Wydawało mi się ,że stoi obok mnie i doskonale wie o moich koszmarach. W białej piżamie stała smutna tak jakby mi współczuła. Jej oczy wciąż mnie prześladowały ... Słyszałam pełno głosów które dobiegały nie wiadomo skąd i utworzyły się w jeden wielki harmider. Miałam ochotę krzyknąć z całej siły i rozwalić wszystko co popadnie. Myślałam ,że nie wytrzymał i poniosę się emocją ,rozwalając każdą napotkaną rzecz. Byłam strasznie wściekła to wszystko nie dawało mi spać. W końcu zadzwonił budzik. Ja położyłam się twarzą do poduszki i szepnęłam cicho z ogromną złością w głosie:
-Niech to szlak ... – uderzyłam ręką z całej siły w łóżko i podniosłam się z wciąż nie pohamowaną wściekłością. - Nie przespałam całej nocy ! Więcej nie wypiję tej głupiej kawy.
    Wstałam i walnęłam w duży czerwony przycisk lecz budzik wciąż robił swoje i nie przestawał „pikać”. Nie wytrzymałam ... Wzięłam budzik do prawej ręki na której miałam złoty pierścień który kiedyś należał do mojej cioci i uderzyłam z całej siły budzikiem o ziemie. Patrzyłam tylko jak rozwala się na drobne kawałeczki uderzając o jasno brązowe panele. Byłam wściekła ... Wiedziałam ,że prędzej czy później i tak coś rozwalę. Nie przypuszczałam ,że to będzie nowy budzik ... Ale czego człowiek może nie zrobić w wściekłości ... Tego nie można opanować tak od razu. Człowiek który umie cały czas nad sobą panować nie jest człowiekiem ...  To niemożliwe ,żeby ani razu w ,życiu nie być wściekłym każdy z nas ma przecież gorsze dni. Powiedzcie sami czy nie byliście kiedyś szalenie wściekli? Chyba każdy z was był. I nie mam do tego żadnych wątpliwości. Jesteśmy tak już stworzeni ,że wściekłość musi kiedyś spotkać każdego z nas. Mnie kiedyś w końcu też musiała spotkać ... Zawsze byłam spokojną nastolatką lecz przecież każdy ma złe dni. W tym momencie nie mogłam wytrzymać i krzyknęłam w końcu:
-Niech ten dzień już się skończy! – złapałam się za moje długie blond włosy i pociągnęłam je z całej siły. W końcu uroniłam pierwszą łzę ,a za nią popłynął reszta co przerobiło się w jeden płacz. Nie mogłam się opanować. Usiadłam na łóżko i płakałam tak kilka minut ,aż do momentu kiedy zdałam sobie sprawę ,że to co robię jest banalne i zachowuje się jak jakaś wariatka co do mnie w ogóle nie pasuje.
     Kiedy powstrzymałam nareszcie płacz i otarłam łzy wstałam na równe nogi i założyłam moje ulubione czerwone kapcie. Jak udało mi się w końcu uspokoić to od razu wyszłam powolutku z pokoju kierując się do łazienki której drzwi były na wprost moich. Ostrożnie złapałam za klamkę i pociągnęłam ją otwierając drzwi. Pierwsze co zrobiłam to poszłam uczesać moje długie złociste blond włosy. Złapałam się za szczotkę i spojrzałam w duże ,okrągłe lustro w którym zobaczyłam małą twarzyczkę całą zaróżowioną od płaczu ,a w jej oczach strach i smutek. Powoli gładziłam dokładnie szczotką każdy kosmyk włosów tak jakby to były moje małe skarby.
     Później wzięłam szybko poranny prysznic myśląc wciąż o nieprzespanej nocy i o tym dziwacznym śnie. Zastanawiając się nad tym głębiej doszłam do wniosku ,że to wszystko nie ma sensu. Byłam tak zmęczona ,że powieki zaczęły mi się same zamykać gdyby nie to ,że wzięłam prysznic to chyba bym zasnęła zanim bym doszła do szkoły. Wychodząc z pod prysznica wzięłam szlafrok i owinęłam się nim. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i wyszłam z łazienki po czym poszłam do pokoju. Szybko ubrałam na siebie pierwszą lepszą szarą bluzę z długim rękawem i jasne podziurawione dżinsy. Nigdy nie malowałam się do szkoły więc i teraz tego nie zrobiłam. Założyłam plecak na jedno ramie i zeszłam szybko po schodach kierując się do drzwi. Złapałam klamkę ,wdechnęłam trochę wiosennego powietrza do płuc i uśmiechnęłam się cicho szepcząc:
-Może jednak ten dzień nie będzie wcale taki zły. – powiedziałam przyjaźnie sama do siebie.
    W moim głosie już nie było słychać ani odrobiny złości ,ani smutku. W tym momencie zapomniałam o wszystkich zmartwieniach które przygotowało mi życie. Czułam się jak zwykła 16-latka która rozpromieniona idzie do szkoły z uśmiechem i wciąż nie może się nadziwić pięknu naszego świata. Rozglądałam się i nasłuchiwałam śpiewu ptaków. Miałam wrażenie ,że one śpiewają specjalnie dla mnie. Z swoimi czerwonymi brzuszkami rozsiadły się po gałęziach i ćwierkały tak bez przerwy. Nagle usłyszałam kroki których dźwięk dochodził zaa moich pleców. Nie trzeba było być alfą i omegą ,żeby się dowiedzieć kto to był. Na mojej twarzy znów pojawił się grymas. Poczułam ,że wraca do mnie cały zły poranny humor. Znowu byłam wściekła. Nie wiem jak to się stało zawsze byłam spokojną dziewczyną nadąsaną przez krzywdy które wyrządziło mi życie. Ale tamtego dnia czułam się inaczej. Tak jak zwykła dziewczyna ze zwykłymi problemami. Nie wiem czy to dobrze czy źle ,ale tak się czułam. W tamtej chwili nie mogłam już opanować złości. Nie wiem co mnie opętało. Normalnie to bym mu w życiu tego nie powiedziała. Nie mogę opisać złości która wtedy była we mnie. Nie byłam wtedy sobą. Co nieprzespana noc może zrobić z człowiekiem. Nagle obróciłam się w stronę Luka który stał tuż za mną i w końcu to powiedziałam ...
-Chłopie! Czemu ty mnie ciągle śledzisz?! To nie jest wcale zabawne! O co ci chodzi?! – krzyknęłam na niego kiedy moje brwi przybliżyły się do oczu ,a zęby zaciskały usta. On popatrzył się na mnie jakby nigdy nic i szepnął cicho.
-Jesteś ... Wściekła ... – powiedział patrząc na mnie zakłopotanie ,a jednocześnie tak jakby dobrze mnie rozumiał.
-Ty no popatrz! Nie wiedziałam! – krzyknęłam jeszcze bardziejzła. Wtedy wydawało mi się ,że jego słowa były bez sensu teraz wiem ,że sama bym na jego miejscu to samo powiedziała.
-Co się stało? – spytał porozumiewawczo patrząc w moje oczy jakby był nimi oczarowany.
-Nic! – wciąż miałam wrażenie ,że jego zachowanie jest banalne. Teraz już myślę inaczej ,bo najbardziej rozsądny facet powiedział by to samo.
-Ludzie nie maja złego humoru bez powodu ... A zawsze lepiej jest to powiedzieć niż ukrywać w sobie. – te słowa przemówiły mi do serca. Na chwile ucichłam. Ale to było tylko jakieś 5 sekund zamyślenia. Wtedy zrozumiałam ,że moje zachowanie jest niedopuszczalne. Ale wciąż byłam zła ... Nie powinnam się wyżywać na Luku za moje krzywdy ,ale nie mogłam tego opanować. To coś w mojej głowie nie dawało mi spokoju i musiałam to w końcu wydusić z siebie.
-To już nie ważne! I tak to nic nie zmieni! Zostaw mnie! Ty ... – urwałam na krótką chwilę głos spoglądając na jego minę - Wariacie! 



___________________________________________________________________

 to macie "trochę" do czytania ;P

Bardzo przepraszam ,że tak późno ,ale dopiero zaczęły się ferie. Muszę trochę skorzystać z tej okazji i w końcu wyrwać się z domu. Pochodzić z koleżankami i poszaleć. Jeszcze raz przepraszam ... Postaram się więcej czasu poświecić dla bloga.

środa, 16 lutego 2011

Rysunek Rose nr. 2 :)

(Kliknij w obrazek ,żeby był większy :D)

Wydaje mi się ,że ten obrazek jest o wiele lepszy od poprzedniego. Wszystko jest o wiele bardziej dopracowane. Poprzedni obrazek robiłam zaledwie pół godziny ,a ten 3 godziny o.O . Hmm ... Nie będę się rospisywać jak wygląda ,bo każdy go dobrze widzi :).


Piszcie w komentarzach co o tym myślicie i co powinnam jeszcze poprawić ;)

sobota, 5 lutego 2011

"Nie pamiętam" (cz.8)

-Do jutra .. – wyszeptałam z pod nosa.
     Patrzyłam tylko jak jej zgrabne nogi w obcisłych ciemnych dżinsach biegną daleko przed mnie. Poruszały się bardzo szybko ,a ja obserwowałam każdy ich krok. Miałam wrażenie ,że każdy z nich był początkiem nowego i lepszego życia. Nagle znikły mi one z przed oczu skręcając w drugą stronę ścieżki. Gapiąc się tak myślami byłam wciąż gdzie indziej. Nie mogłam przestać myśleć o tym co się wydarzyło. Ten głos ... Był mi bardzo znajomy. Chyba zaczynam wariować ... Może to tylko mi się zdawało?
     Ale przecież te uczucie były tak prawdziwe więc i głos nie mógł być zmyślony. Cały czas czułam czyjąś obecność. Ale nie chodzi tu o Jenny tylko o kogoś innego. Tak jakby ten ktoś śledził całą naszą rozmowę. Nie wiem dlaczego ,ale czułam się jakoś swobodnie tak jakbym już dobrze tego kogoś znała. Czułam się jakoś dziwnie miałam wrażenie ,że ten ktoś był po prostu uczestnikiem rozmowy pomiędzy mną i Jenną. Myślę ,że ta osoba musiałaby mnie już trochę znać. Inaczej nie czułabym tej swobody. Jestem tego pewna.
     Nigdy nie miałam takiej pewności i obrony swojego zdania jak teraz. Zazwyczaj byłam szarą myszką ukrywającą się w tłumie. Wtedy nikomu bym nie powiedziała ,że uważam inaczej. Nigdy nie miałam całkowitej pewności czy odpowiedzieć „tak” lub „nie”. Stałam tak przejęta tymi myślami ,aż zaczęło się powoli ściemniać. Zdecydowałam ,że lepiej będzie już chyba wrócić no chyba ,że chcę spać na dworze. Obróciłam się w stronę ścieżki która prowadziła prostu do mojego domu. Wzięłam głęboki wdech i wyszeptałam cichutko:
-Muszę już wracać. Mam już dosyć wrażeń na dziś ...
     Zaczęłam powoli iść do domu z lekkim zniechęceniem. To był już koniec moich „zastanawianek” jak na ten czas. Tylko teraz pozostaje jedno pytanie „Co się wtedy stało kiedy wracałam do domu?”. Nie mogę sobie nic przypomnieć. Tak jakby ktoś wyczyścił mi pamięć. Kompletnie nic nie pamiętam! Ale wydaje mi się ,że nie byłam sama ... Coś się wtedy wydarzyło. Nie mogę sobie tylko przypomnieć co ...Chyba z kimś rozmawiałam. Przypominam sobie tylko jakąś znajomą mi twarz... Uśmiechnęła się do mnie ... Gdzie ja ją widziałam? Nie mogę sobie za Chiny przypomnieć. Mam tylko jakieś dziwne przebłyski pamięci. Tylko „ułamki” tego co widziałam kiedy wracałam do domu.
   Byłam z  jakąś kobietą. Gdzieś z nią szłam i rozmawiałyśmy ... Ale o czym? Zaczyna mnie to powoli doprowadzać do szału. Jak to możliwe ,żebym nie pamiętała co robiłam i o czym rozmawiałam? Zawsze miałam sklerozę ,ale nie ,aż taką ... A jeśli to nie żadna skleroza ,ani nic w tym stylu? A co może ja mam halucynacje?! Może to tylko jakieś głupie zwidy? Co się ze mną dzieje? Ten dzień jest jakiś pokręcony. To wszystko przestało mnie już bawić ...



___________________________________________________________________
I znowu za krótko ... Ale jest weekend i może już wkrótce dodam nową część ;)

piątek, 4 lutego 2011

Nowy wygląd bloga ...

Jak zapewne zauważyliście zmienił się wygląd bloga. Teraz wygląda bardziej "tajemniczo" co pasuje idealnie do książki. Chciałabym podziękować .Kara96. która wykonała dla mnie nagłówek za darmo. Co myślicie o nowym wyglądzie bloga? Podoba się wam ,czy nie bardzo? Mi wydaje się ,że teraz powinno się wam lepiej czytać w takiej "atmosferze bloga". Piszcie co wy uważacie o tej metamorfozie w komentarzach.