sobota, 5 lutego 2011

"Nie pamiętam" (cz.8)

-Do jutra .. – wyszeptałam z pod nosa.
     Patrzyłam tylko jak jej zgrabne nogi w obcisłych ciemnych dżinsach biegną daleko przed mnie. Poruszały się bardzo szybko ,a ja obserwowałam każdy ich krok. Miałam wrażenie ,że każdy z nich był początkiem nowego i lepszego życia. Nagle znikły mi one z przed oczu skręcając w drugą stronę ścieżki. Gapiąc się tak myślami byłam wciąż gdzie indziej. Nie mogłam przestać myśleć o tym co się wydarzyło. Ten głos ... Był mi bardzo znajomy. Chyba zaczynam wariować ... Może to tylko mi się zdawało?
     Ale przecież te uczucie były tak prawdziwe więc i głos nie mógł być zmyślony. Cały czas czułam czyjąś obecność. Ale nie chodzi tu o Jenny tylko o kogoś innego. Tak jakby ten ktoś śledził całą naszą rozmowę. Nie wiem dlaczego ,ale czułam się jakoś swobodnie tak jakbym już dobrze tego kogoś znała. Czułam się jakoś dziwnie miałam wrażenie ,że ten ktoś był po prostu uczestnikiem rozmowy pomiędzy mną i Jenną. Myślę ,że ta osoba musiałaby mnie już trochę znać. Inaczej nie czułabym tej swobody. Jestem tego pewna.
     Nigdy nie miałam takiej pewności i obrony swojego zdania jak teraz. Zazwyczaj byłam szarą myszką ukrywającą się w tłumie. Wtedy nikomu bym nie powiedziała ,że uważam inaczej. Nigdy nie miałam całkowitej pewności czy odpowiedzieć „tak” lub „nie”. Stałam tak przejęta tymi myślami ,aż zaczęło się powoli ściemniać. Zdecydowałam ,że lepiej będzie już chyba wrócić no chyba ,że chcę spać na dworze. Obróciłam się w stronę ścieżki która prowadziła prostu do mojego domu. Wzięłam głęboki wdech i wyszeptałam cichutko:
-Muszę już wracać. Mam już dosyć wrażeń na dziś ...
     Zaczęłam powoli iść do domu z lekkim zniechęceniem. To był już koniec moich „zastanawianek” jak na ten czas. Tylko teraz pozostaje jedno pytanie „Co się wtedy stało kiedy wracałam do domu?”. Nie mogę sobie nic przypomnieć. Tak jakby ktoś wyczyścił mi pamięć. Kompletnie nic nie pamiętam! Ale wydaje mi się ,że nie byłam sama ... Coś się wtedy wydarzyło. Nie mogę sobie tylko przypomnieć co ...Chyba z kimś rozmawiałam. Przypominam sobie tylko jakąś znajomą mi twarz... Uśmiechnęła się do mnie ... Gdzie ja ją widziałam? Nie mogę sobie za Chiny przypomnieć. Mam tylko jakieś dziwne przebłyski pamięci. Tylko „ułamki” tego co widziałam kiedy wracałam do domu.
   Byłam z  jakąś kobietą. Gdzieś z nią szłam i rozmawiałyśmy ... Ale o czym? Zaczyna mnie to powoli doprowadzać do szału. Jak to możliwe ,żebym nie pamiętała co robiłam i o czym rozmawiałam? Zawsze miałam sklerozę ,ale nie ,aż taką ... A jeśli to nie żadna skleroza ,ani nic w tym stylu? A co może ja mam halucynacje?! Może to tylko jakieś głupie zwidy? Co się ze mną dzieje? Ten dzień jest jakiś pokręcony. To wszystko przestało mnie już bawić ...



___________________________________________________________________
I znowu za krótko ... Ale jest weekend i może już wkrótce dodam nową część ;)

2 komentarze:

  1. Świetnee ! Czekam na dalsze części. (;

    OdpowiedzUsuń
  2. :) zrobiłam ci nagłówek(kolejny;p) jak chcesz możesz go dodać tymczasowo na bloga, powinien pasować,chyba że coś źle odmierzyłam http://oi52.tinypic.com/2m76rtt.jpg

    OdpowiedzUsuń